Zatrudniają Ukraińców na czarno albo nie płacą za pracę. Inspektorzy dostają skargi

Każdy, kto podejmuje pracę, powinien dostać umowę. Dotyczy to też Ukraińców - podkreśla Dariusz Kozłowicz z Inspektoratu Pracy w Lublinie. Jak mówi, zdarza się, że pracodawcy nie podpisują z uchodźcami umów. Bywają też skargi od osób, które za wykonaną pracę w ogóle nie dostały wynagrodzenia.

200 tysięcy uchodźców z Ukrainy zostało - po 24 lutego - zatrudnionych w polskich firmach i instytucjach. Pracują w sklepach, na stacjach paliw, w szkołach, domach kultury, ale też przy pracach sezonowych. Niestety, nie zawsze legalnie.

Zgodnie ze specustawą, zatrudnianie uchodźców jest uproszczone. Wystarczy zgłosić taki fakt przez portal praca.gov.pl i nie trzeba specjalnych pozwoleń czy dokumentów. - Obywatele Ukrainy, którzy wjechali do Polski w związku z działaniami wojennymi w ich kraju, podlegają specjalnej ustawie. Jej artykuł 22. mówi, że każdy obywatel Ukrainy może podjąć zatrudnienie, a pracodawca - wystarczy, że powiadomi o tym swój Powiatowy Urząd Pracy przez portal praca.gov.pl. I to jest takie jakby zezwolenie na pracę dla takiego cudzoziemca - wyjaśnia Dariusz Kozłowicz z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Lublinie.

Inspektor podkreśla, że każdy, kto podejmuje pracę - jakakolwiek by ona nie była - powinien dostać umowę. Zarówno wtedy, gdy podejmujemy pracę na umowę o pracę np. w sklepie, jak też wtedy, gdy zatrudniamy się choćby przy zbiorze truskawek czy innych pracach sezonowych.

Kozłowicz podkreśla, że Ukrainka czy Ukrainiec powinien dostać także należne wynagrodzenie i jego wysokość musi być zapisana w umowie. - Stawki mamy określone ustawowo. Najniższa krajowa to jest 3010 złotych [brutto - red.] na tę chwilę z umowy o pracę. W przypadku umowy zlecenia jest to 19,70 złotych za godzinę pracy - przypomina inspektor.

Na Lubelszczyźnie zdarza się, że pracodawcy oferują Ukrainkom czy Ukraińcom niższe stawki, np. 400 czy 500 złotych tygodniowo. W każdym takim przypadku warto skontaktować się z Inspekcją Pracy. W Lublinie inspektorzy codziennie między godz. 8 a 10 pełnią dyżury w swojej siedzibie przy ul. Piłsudskiego. Są do dyspozycji pracownic i pracowników z Ukrainy, którzy chcieliby się poradzić, o coś zapytać czy złożyć skargę. Można przyjść, porozmawiać, poradzić się - wszystko bezpłatnie.

Praca bez umowy?

Zdarzają się sytuacje, że pracodawcy nie podpisują umów. Jeśli w czasie kontroli lubelscy inspektorzy stwierdzą taką nieprawidłowość, pracodawcy grozi mandat w wysokości od tysiąca do dwóch tysięcy złotych. Sprawa może być też skierowana do sądu, a tam kary są zdecydowanie wyższe. - Kiedy przychodzimy na kontrolę, sprawdzamy pełną dokumentację, czyli czy cudzoziemiec ma umowę o pracę, czy jest zgłoszony do ubezpieczenia społecznego, czy otrzymuje wynagrodzenie, czy w umowie ma wyszczególnione, czym się zajmuje - wylicza Dariusz Kozłowicz.

Bywają też skargi od osób, które za wykonaną pracę w ogóle nie dostały wynagrodzenia. - Ostatnio były cztery takie przypadki. Dotyczyło to kierowców z Ukrainy. Wtedy inspektor idzie i sprawdza, czy zdarzenie miało miejsce. Jeżeli wynagrodzenie nie zostało wypłacone, pracodawca może zapłacić mandat karny - dodaje nasz rozmówca.

Jak słyszymy, Ukrainiec czy Ukrainka może się zwrócić do Inspekcji Pracy w każdym przypadku, gdy nie otrzyma wynagrodzenia albo nie dostanie umowy. Inspektor dodaje, że często spotyka się z sytuacją, gdy pracodawca zatrudnia kogoś na okres próbny - np. na dwa tygodnie - bez umowy i bez wynagrodzenia. Informuje cudzoziemkę czy cudzoziemca, że chce sprawdzić, czy nadaje się do danej pracy. - Ludzie nie do końca znają przepisy. Spotykamy w trakcie kontroli na przykład osobę, która mówi, że jest w danej firmie na próbę. Wtedy tłumaczymy, że pracodawca może zawrzeć umowę na okres próbny, do trzech miesięcy. Ale nie może być mowy o pracy bez umowy - tłumaczy gość Radia TOK FM. - W przepisach nie ma absolutnie czegoś takiego, że pracodawca może sprawdzić pracownika przez dwa tygodnie bez umowy. Ma być umowa i dopiero wtedy pracujemy - podkreśla.

Inspektor podaje, że w województwie lubelskim na razie nie ma zbyt wielu oficjalnych skarg od obywateli i obywatelek Ukrainy. Co nie zmienia faktu, że mogą być zatrudniani na czarno czy bez wynagrodzenia, ale nie do końca wiedzą, do kogo mogą się z tym zwrócić. Albo - w obliczu wojny - nie mają do tego głowy.

Inspekcja Pracy uruchomiła specjalną stronę, na której Ukrainki mogą poczytać o zasadach pracy w Polsce. Wystarczy zajrzeć TUTAJ.

W Lublinie pracy dla Ukrainek i Ukraińców można szukać przez specjalny portal. Trzeba wypełnić formularz, wpisać swoje dane, doświadczenie zawodowe, zawód, wykształcenie. Urzędy pracy - by ułatwić znalezienie zatrudnienia - oferują uchodźcom z Ukrainy naukę języka polskiego. Bezpłatnie, w ramach narzędzi rynku pracy. Lubelski Komitet Pomocy Ukrainie zadbał też o doradztwo zawodowe i możliwość przekwalifikowania się dla tych pań, którym najtrudniej jest znaleźć cokolwiek, by móc zarobić na swoje utrzymanie.