Solidarność Le Monde diplomatique z walczącymi o niepodległość Ukraińcami i Ukrainkami

Dziś druga rocznica inwazji rosyjskiej na całe terytorium Ukrainy. Poniższy tekst napisany w imieniu redakcji LMD-PL pozostaje aktualny, a pod pewnymi względami - niestety - trafnie prognozował skutki agresji Moskwy, i nic bym w nim dziś nie zmienił:

Solidarność Le Monde diplomatique z walczącymi o niepodległość Ukraińcami i Ukrainkami wynika wprost z naszego rozumienia dziennikarstwa jako formy zaangażowania. Nigdy nie mieliśmy wątpliwości, że jednoznaczne opowiedzenie się po stronie sił i wartości postępowych, demokratycznych i antyimperialistycznych na całym świecie nie jest sprzeczne z wymogiem zachowania obiektywizmu. Prawda leży po stronie uciskanych i stawiających opór.

Agresja rosyjska stanowi oczywiste złamanie prawa międzynarodowego i naruszenie Karty Narodów Zjednoczonych. W tym sensie jest zbrodnią przeciw ludzkości. Opiera się na kłamliwych pretekstach (o rzekomym ludobójstwie ludności Donbasu) oraz na manipulacjach (o rzekomym zagrożeniu neonazistowskim w Ukrainie). Jedynym celem Moskwy jest restauracja neokolonialnej zależności Kijowa i zredukowanie Ukrainy do swojej strefy wpływów.

Zarówno fałszerstwa rosyjskich władz, deptanie przez nie prawa międzynarodowego jak i skala inwazji przypominają amerykańską agresję na Irak w roku 2003. Podobne mogą być także jej skutki dla regionu, ładu międzynarodowego, poszanowania praw człowieka i dynamiki wyścigu zbrojeń na całym świecie. Tak jak wojna w Iraku zainspirowała wiele działań Putina, i podzieliła Europę – co stworzyło m.in. warunki rewitalizacji rosyjskiego imperializmu –, tak wojna w Ukrainie - szczególnie w razie sukcesu agresora - może stać się paliwem dla nowej fali nacjonalizmu, militaryzmu i rywalizacji imperialistycznej na skalę globalną. Oznacza to zagrożenie dla zdobyczy demokratycznych, które rządy mogą zawieszać lub odwoływać w imię bezpieczeństwa narodowego. Oznacza to też zamiecenie pod dywan palących kwestii społecznych, zdrowotnych i klimatycznych. Rezygnacja z rosyjskiej ropy i gazu wydaje się wprawdzie świetną okazją do radykalnego przyspieszenia transformacji energetycznej, ale w obecnej sytuacji można się raczej spodziewać, że władze krajów UE po prostu zmienią źródła zaopatrzenia w węglowodory – na co Europę stać – a środki na nią przeznaczone przekierują na zbrojenia.

Dlatego uderzenie w Ukrainę już dziś stanowi pośredni atak na demokrację i standardy praw człowieka na całym świecie, a obrona niezawisłości tego kraju jest także ich obroną. Dlatego też potrzebujemy solidarności z obywatel(k)ami Ukrainy i ich walką, a także z tą częścią społeczeństwa rosyjskiego, która ma odwagę protestować przeciw wojnie. Nadzieja na jej szybkie zakończenie i powstrzymanie ekspansjonizmu Putina jest zarówno w jednych jak i drugich.

Przemysław Wielgosz Redaktor naczelny Le Monde diplomatique - edycja polska