Sprzeciw i solidarność. Lewicowy ruch ochotniczy w wojnie rosyjsko-ukraińskiej

Anarchiści, weganie, ekolodzy, feministki służą w Siłach Zbrojnych Ukrainy i organizują konwoje pomocy humanitarnej. Tym samym ukraińska lewica, która nie miała dobrej prasy i silnej reprezentacji, dociera dalej i szerzej.

Przed wybuchem wojny ukraińska lewica nie była wpływowa, nie miała reprezentacji partyjnej, silnych powiązań ani wsparcia organizacji państwowych. Jednak rosyjska inwazja wymusiła poszukiwanie kontaktów, co doprowadziło do spotkania przedstawicieli organizacji lewicowych i anarchistycznych podczas obrad Okrągłego Stołu „Sprzeciw i Solidarność: ukraińscy lewicowcy w wojnie z Rosją”.

Lewica po rosyjskiej inwazji

Anastasiia Chebotaryova jest aktywistką Loży Feministycznej zaangażowanej w działalność kulturalno-oświatową i pomoc humanitarną, skupioną przede wszystkim na kobietach i dziewczętach.

Priorytetem dla Loży Feministycznej po 24 lutego 2022 roku stało się zaspokojenie podstawowych potrzeb w zakresie leczenia, higieny i żywienia. Młodzieżowa inicjatywa kulturalno-oświatowa zaczęła organizować konwoje humanitarne, w szczególności na czasowo okupowane terytoria obwodu chersońskiego i zaporoskiego. Poszerzyło to sieć kontaktów z działaczami na terenie całej Ukrainy, a także krąg odbiorców. O ile wcześniej działania Loży Feministycznej były skierowane do grup już w pewnym stopniu zainteresowanych feminizmem, o tyle po 24 lutego organizacja zaczęła docierać do nowych środowisk − odbiorców pomocy humanitarnej.

Anastasiia wspominała reakcję wolontariusza, który przewoził pomoc do okupowanego Berdiańska: „Myślałem, że feministki robią coś głupiego, ale teraz widzę, że tak nie jest”.

Podkreślała, że pomoc grup feministycznych różni się od tej udzielanej przez duże międzynarodowe fundusze z ich podejściem „z góry na dół”:

− Ważne jest, aby nasza pomoc była powiązana z feministycznymi wartościami i zasadami. Wtedy postrzeganie słowa „feminizm” stanie się bardziej pozytywne – mówiła Anastasiia.

Sprzeciw wobec neoliberalnych reform

Maksym Shumakov jest działaczem socjalistycznej organizacji społecznej Ruch Społeczny, która określa się jako lewicowe stowarzyszenie z perspektywą stworzenia partii politycznej.

Pierwszym celem organizacji na początku pełnoskalowej inwazji było przezwyciężenie dezorientacji i chaosu — aktywistki i aktywiści znajdowali się w zupełnie różnych regionach kraju i różnych warunkach. Na pierwszy plan wysunęły się ich współpraca, komunikacja i wzajemna pomoc. Istotne było nie tylko utrzymanie sprawności pracy, ale także zapewnienie bezpieczeństwa fizycznego członkom Ruchu Społecznego.

Wraz z początkiem inwazji Ruch Społeczny skupił się na kilku obszarach działania: pomocy humanitarnej, kampanii umorzenia zagranicznego długu Ukrainy, promocji poparcia dla ukraińskiego ruchu oporu na arenie międzynarodowej oraz walce z neoliberalnymi reformami. Organizacja udziela też pomocy prawnej kobietom i mężczyznom w ich walce o prawa pracownicze.

Wdrażanie polityki neoliberalnej i oderwanie się państwa od wypełniania jego roli społecznej stworzyło próżnię, którą wypełnia zdecentralizowana współpraca. Według Maksyma prawie wszystkie grupy społeczne (ludzie na froncie, przesiedleńcy, studenci, robotnicy) opanowały już podstawową formę współpracy. Dlatego priorytetem nie jest budowanie nowych organizacji, ale rozwój już istniejących ośrodków, tworzenie połączeń między nimi dla przyszłej pracy solidarnościowej. W tym celu Ruch Społeczny organizuje wykłady dla osób wewnętrznie przesiedlonych, studentów, pracowników i aktywistów.

Ruch Społeczny zorganizował też we Lwowie dwie konferencje, które stały się ważnym krokiem ku zjednoczeniu lewicowych inicjatyw dotyczących Ukrainy – zarówno w przestrzeni politycznej i medialnej, jak i w zakresie pomocy humanitarnej. Konferencje podkreślały podmiotowość ukraińskiej lewicy i związków zawodowych oraz były okazją do nawiązania współpracy, organizacji konwojów humanitarnych i pracy mediów.

Maksym opowiada, jak flash moby, praca mediów i pomoc prawna stały się odpowiedzią na neoliberalne reformy w czasie wojny, kiedy zwykłe formy protestu były nieskuteczne. Ruch Społeczny zorganizował flash mob „Nie wbijaj noża w plecy”, podczas którego osoby pracujące na froncie i cywile zwracali uwagę na zagrożenia, jakie stwarzają nowe przepisy dotyczące prawa pracy.

Protesty i kampanie medialne w nowych formatach wciąż pozwalają wywierać presję na władzę i jednoczyć ludzi.

Weganie i anarchiści w Siłach Zbrojnych

Anastasiia Brezina, aktywistka Ekoplatformy – wegańsko-anarchistycznej organizacji promującej horyzontalność i odejście od antropocentrycznej ideologii, pokazywała paralele między zbrodniami wojennymi i zbrodniami człowieka na naturze.

W pierwszych dniach wojny członkinie i członkowie Ekoplatformy spotkali się w kolejce do zapisów do Sił Obrony Terytorialnej. Według Anastasii kobiety z organizacji miały trudności z zapisaniem się do lwowskiego oddziału – w pierwszych dniach były po prostu ignorowane. Dlatego mężczyźni z organizacji poszli na front, a działaczki zaangażowały się w wolontariat.

W tym samym czasie Ekoplatforma włączyła się w prace Kolektywów Solidarności (antyautorytarna sieć wolontariuszy − przyp. red.). Jej działacze i działaczki pomagali w logistyce, magazynowaniu, sortowaniu pomocy humanitarnej. Anastasiia mówi, że w tamtym czasie nastąpił przypływ solidarności ze zwykłymi ludźmi i szybko udawało się zebrać i zorganizować wysyłkę pomocy do miejsc, w których była ona najbardziej potrzebna.

Współpraca różnych inicjatyw anarchistycznych i wegańskich pomogła aktywistom zbudować silną komunikację między ruchami, której wcześniej brakowało. Również udział anarchistów i wegan w ruchu oporu w szeregach Sił Zbrojnych Ukrainy powodował i nadal powoduje ich większą widoczność i destygmatyzację w społeczeństwie.

Działacze Platformy Ekologicznej inspirują się ideą oddolnego organizowania społeczeństwa, ale obecnie obserwują tendencję do idealizacji państwa i struktur władzy.

Serhij Movchan, członek antyautorytarnej sieci wolontariuszy Kolektywy Solidarności, opowiedział o zorganizowaniu się działaczy lewicowych do działań militarnych i humanitarnych.

Inicjatywa powstała w sieci anarchistów, antyfaszystów i antyautorytarnych lewicowców na kilka tygodni przed rozpoczęciem wojny, zdecydowano, że część działaczy stworzy jednostkę w Siłach Zbrojnych, a część zaangażuje się w działalność humanitarną.

Z czasem kierunki pracy organizacji rozszerzyły się − dodano kierunek pomocy humanitarnej dla ludności cywilnej oraz pracę medialną. Aktywiści zaczęli nawiązywać kontakty ze związkami zawodowymi, które zazwyczaj nie otrzymywały pomocy z dużych funduszy.

Wszyscy uczestnicy Okrągłego Stołu zauważyli, że wojna tworzy nową przestrzeń dla lewicy, perspektywy destygmatyzacji i wzmocnienia pozycji aktywistów LGBTQ+, feministek, lewicowców, anarchistów i aktywistów wegańskich. Pomaganie ludziom i bycie ramię w ramię w wojsku daje możliwość zbudowania ich autorytetu i nowych kontaktów. Aktywiści mają nadzieję, że stanie się to dobrą podstawą do kontynuowania pracy po wojnie, obrony praw socjalnych i ekonomicznych.

Zachodnia lewica może sobie pozwolić na pacyfizm

Wielu lewicowców w Ukrainie ma silne związki z Zachodem, jednak reakcja lewicy i środowisk feministycznych z krajów zachodnich utrudnia pracę.

Uczestnicy Okrągłego Stołu zgodzili się, że część zachodnich lewicowców i aktywistek feministycznych zapomniała o jednej z najważniejszych zasad: nic o nas bez nas. Liczne manifesty są publikowane bez udziału choćby jednej Ukrainki czy Ukraińca. Słyszymy wezwania do złożenia broni, powrotu do porozumień mińskich, szkalowanie ukraińskiej lewicy za „nacjonalizm”. Wszystko to często odbywa się na zasadzie stosunków kolonialnych i autorytarnych, gdy jedna strona, bez zrozumienia drugiej, wyjaśnia jej, co ta powinna zrobić.

Jak zaznacza Anastasiia Chebotaryova, ukraińska lewica znalazła się w sytuacji, w której konieczne jest opowiedzenie i wyjaśnienie naszych racji społeczności międzynarodowej. Są też różnice doświadczeń − kurdyjskie feministki rozumieją, że nie każdy ma przywilej niestosowania przemocy, dlatego z nimi ukraińska lewica może budować relacje oparte na zasadzie równości.

Anastasiia wyjaśniła też, dlaczego nie współpracuje z rosyjskim antywojennym feministycznym ruchem oporu, który wyraża solidarność z ukraińskimi kobietami. Choć nie ma on silnego wpływu na sytuację w Ukrainie ani na froncie, jego działalność wzbudziła duże zainteresowanie na Zachodzie. Jednocześnie głos organizacji ukraińskich jest znacznie mniej słyszalny. To też efekt relacji kolonialnych: Zachód chętniej oddaje głos obywatelkom imperiów.

Tymczasem wojna toczy się w Ukrainie przeciw kolonizacji. Ukraińcy walczą teraz z imperium, a lewicowcy i anarchiści wspierają ruchy w Azji Środkowej i innych skolonizowanych regionach.

Podczas dyskusji, odpowiadając na pytania dotyczące lewicowego pacyfizmu i konieczności „złożenia broni z obu stron”, Serhij Movchan podkreślił, że „kryterium prawdy jest praktyka”. Niektóre argumenty „ruchu antywojennego” wyglądają dobrze w teorii, ale są dalekie od praktycznej pracy w terenie. Nie można w tym przypadku postawić znaku równości, jak to lubią niektórzy lewicowcy na Zachodzie, między dwoma „burżuazyjnymi” krajami, w których klasa robotnicza nie ma władzy. W końcu istnieje duża różnica między Ukrainą a Rosją pod względem poziomu demokracji i możliwości dla niezależnych organizacji, a także konsekwencji tej wojny dla całego świata.

Dziś samo istnienie Ukraińców jest zagrożone. Wolności Ukraińców i wszelka działalność aktywistyczna byłyby absolutnie niemożliwe pod okupacją Federacji Rosyjskiej. Trzeba walczyć z najeźdźcą, a nie z tymi, którzy mu się sprzeciwiają.